Podobno od 1 stycznia zamkną za nieudolność wszystkich lekarzy. Protestujemy!
Podobno przegłosowano ustawę po kryjomu. Protestujemy!
Podobno zamkną Wikipedię. Protestujemy!
Podobno będą inwigilować wszystkich użytkowników Internetu. Protestujemy!
Podobno nie będzie historii i fizyki w liceach, przez co wykształcimy analfabetów. Trzeba protestować!
Współczesne społeczeństwo opiera swoją wiedzę na temat otaczającego go świata na podstawie gazetowych nagłówków, zdjęć z lakonicznym opisem, w najlepszym wypadku skrótów wiadomości. Kilkustronicowy tekst czy godzinny program publicystyczny jest nie do strawienia.* Aby przyciągnąć uwagę czytelnika/widza, informacje podawane są przede wszystkim jako emocje. Mają wzbudzić strach, panikę, obrzydzenie. Rzadziej uśmiech**. Pobudzenie do refleksji jest efektem ubocznym, często niezamierzonym.
Co z powyższego wynika? Normalny przestraszony/zagrożony człowiek chce się bronić. Nie zgadza się z zaistniałą sytuacją. Próbuje wyjść z pułapki, czasem miota się samotnie, czasem szuka sprzymierzeńców. I już leci w świat: „czy słyszeliście że…”. Czy to źle? Oczywiście, że nie. Mnie frapuje tylko to, dlaczego w tym działaniu jest tyle owczego pędu. Dla mnie młody człowiek był zawsze symbolem nie tyle buntu samego w sobie, co buntu wynikającego z jakiejś refleksji. Rasta, punk, skinhead czy nawet bikiniarze. Pomarańczowa alternatywa potrafiła zjednoczyć wokół sprawy tysiące czasem przypadkowych ludzi.*** A dzisiaj…
Zanim kliknie się bezmyślnie „Podaj dalej”, „Lubię to!” etc. trzeba się zastanowić nad źródłem informacji. Jego wiarygodnością i rzetelnością. Jeśli nie jesteśmy pewni o czym mowa, należy poszukać źródeł i przeanalizować problem. Zastanowić się: czy możliwe jest zamknięcie wszystkich lekarzy, internautów; czy możliwe jest przegłosowanie w parlamencie czegokolwiek po kryjomu; jeśli coś jest takie straszne, czy na pewno nikt o tym wcześniej nie mówił.
Podobno myślenie nie boli.
P.S. Nie oceniam tu jakości czy sensu wprowadzania poszczególnych ustaw – odnoszę się tylko do mechanizmów rządzących dzisiejszym społeczeństwem.
* Oczywiście, że tak. Świadczą o tym badania czytelnictwa oraz godziny emisji ambitniejszych programów publicystycznych.
** Chyba, że z kogoś.
*** Kto wie skąd się wzięły wrocławskie krasnale?