Po trzydziestu latach pierwszy raz w ciemni*. Koreks, powiększalnik, zegar, kuwety, termometr i szczypce. Wywoływacz, przerywacz, utrwalacz i płukanie. Jasno – ciemno. Ciemno – jasno.
I fajnie i dziwnie. Powrót fajnych wspomnień na jeden wieczór. Może dwa. Lecz czy chciałoby mi się dziś wrócić do technik tradycyjnych? Raczej nie.
I byłby koniec wpisu gdyby nie to, że na dzisiejszych zajęciach było jeszcze coś ekstra – pierwsze zdjęcia średnim formatem. I to nie byle czym – Hasselblad-em. Było super i to by mnie mogło wciągnąć. Może kiedyś?
* tak, tej fotograficznej.