Na podstawie obserwacji przez okno stwierdzam, że są dwie kategorie robotników (takich co kopią rowy by je potem zasypać): inteligentni i pozostali (by nie sypać mięsem).
Co mnie tak naszło? Ano wczoraj panowie cały dzień kopali by ściągnąć metrową warstwę ziemi, przykrywającą betonowe płyty kanału rur wodociągowych. Do tego momentu wszystko jest jak należy. Dziś zdjęli owe płyty i coś tam przy rurach grzebali. Dalej jest okej. Następnie zasunęli betonowe płyty i zabrali się do zasypywania. By skrócić sobie czas ostatniego etapu, powrzucali do doła różne stare krawężniki, gruz i tym podobne. Całość przysypana odpowiednią ilością ziemi wygląda dość sensownie.
Teraz życzę panom by to właśnie oni musieli kiedyś całość odkopać. Ja wiem, jak to jest, gdy kopie się rów, a tu nagle napatoczy się jakiś głaz. Jeden głaz… a nie całe rumowisko. Szpadel na bok i zabawa rękami.
Dobrze, że są jeszcze ci inteligentni robotnicy…
…tak jak Yeti, podobno ich ktoś widział.
Chyba jednak wolę by tego nie odkopywali. Znów by nie było wody.