Spacerując po Turcji wszędzie można spotkać wizerunek narodowego bohatera - Ataturka. Tu pomnik, tam popiersie, obok ulica jego imienia, u fryzjera i sąsiadów zdjęcie. W muzeum i na basenie. Wszędzie. Przypomniał mi się nawet stary dowcip - strach otworzyć konserwę.
Zaintrygowany sprawdziłem na Wikipedii. Ataturk (Ojciec Turków) - wódz pełną gębą. Po chwili refleksji doszedłem do wniosku, że też mamy kilku takich. Niektórzy z nich mają kopce pod Krakowem inni jeszcze żyją. No tak, ale nasi nie są idealni. Każdy ma jakąś skazę. Może tylko nie dla nielicznych. Może skaza jest niewielka, może urojona. Ale jest! Ciekawe czy jakiemuś Turkowi przyszłoby do głowy dziś sprawdzać czy Ataturk nie jest przypadkiem Bolkiem?